Wiele osób może nie pamiętać czasów, gdy bieganie było niezbyt popularne. Kiedy ja zaczynałem, czyli jakieś 7-8 lat temu, mało kto w ogóle myślał o aktywności fizycznej, a już szczególnie o truchtaniu po ulicach w długich rajtkach. Taki widok raczej wzbudzał uśmiechy politowania wśród przypadkowych przechodniów. Teraz ten trend się zmienia. Każdy chce być fit, prowadzić zdrowy tryb życia, ruszać się na co dzień. Ale ten artykuł będzie o czymś innym. Mianowicie o tym, jak to było i jest z pozdrowieniami wśród biegaczy.

Kiedyś

Biegaczy było niewielu, a jak już się jakiegoś spotkało, to z przyjemnością się go pozdrawiało. Podczas początków swojej przygody z bieganiem nie spotykałem się z sytuacją, by ktoś nie odpowiedział mi „Cześć”, czy nie „odmachnął” na powitanie. Właściwie podczas każdego treningu, jeśli tylko kogoś się spotkało, można było liczyć na taki drobny, lecz serdeczny gest, czasem zdarzało się nawet pobiegać razem. Pamiętam też, że nawiązywały się w ten sposób różnego rodzaju znajomości. Kilka lat temu, gdy jeszcze trenowałem w klubie, biegaliśmy grupą po wrocławskich wałach. Zawsze weseli, obowiązkowo machaliśmy napotykanym sporadycznie biegaczom. Myślę, że był to bardzo fajny zwyczaj, pozytywny element biegowej atmosfery. Czasami też, gdy mamy gorszy dzień, na widok kogoś biegnącego z naprzeciwka mobilizujemy się, poprawiamy postawę, wydłużamy krok. Spotkanie innego biegacza jest więc nie tylko fajne i miłe, bywa również motywujące.

Dzisiaj

Obserwuję to, co dzieje się w parkach, miastach czy mniejszych miejscowościach. Biegacze pojawiają się wszędzie jak grzyby po deszczu. Ostatnio, jadąc po wrocławskich drogach, naliczyłem na krótkim odcinku jakieś 30-40 osób, co pokazuje skalę zjawiska. Biegają kobiety, mężczyźni, pary, ludzie z wózkami. Jednak przez rosnącą liczbę biegaczy sport ten staje się coraz bardziej anonimowy. Coraz częściej zauważam, że nie znam nikogo w większych skupiskach biegaczy, takich jak choćby popularne parki. Kiedyś biegacze znali się przynajmniej z widzenia i dzięki temu pozdrawiali na trasie. Sam zawsze pozdrawiam osoby biegnące z naprzeciwka. Podoba mi się ten zwyczaj, jest dla mnie wartą pielęgnowania tradycją. Pamiętam, jak kiedyś podczas obozu na reglach spotykałem tyle osób, że niemal cały czas musiałem  trzymać rękę w górze. Nie przeszkadza mi to wcale, przeciwnie – mógłbym tak bez końca. Dlatego kiedy mogę, namawiam, by mimo anonimowości podtrzymywać ten miły zwyczaj i pozdrawiać innych biegaczy, a na pewno odpowiadać na gesty skierowane w naszą stronę. Zdarza mi się być „olewanym” w takich sytuacjach i nigdy nie czuję się z tym przyjemnie. Stawiam na to, by być przyjaznym, uśmiechniętym i nie odwracać głowy w drugą stronę, gdy ktoś mówi „Cześć”. Dlatego pamiętajcie, drodzy biegacze, podczas treningu nie wstydźcie się i pomachajcie osobie biegnącej z naprzeciwka. Może umili jej to dzień i sprawi, że będzie miała lepszy humor.

Za granicą

Zdarzało mi się biegać w takich miejscach jak Czechy, Włochy, Niemcy czy Austria. Co kraj to obyczaj. Włosi bardzo szanują swoją prywatność: pozdrowienia nie są tam mile widziane, spotykają się z tak piorunującym spojrzeniem, że raczej przechodzi ochota do nawiązywania kontaktu – w każdym razie ja odniosłem takie wrażenie. W Czechach nie spotkałem zbyt wielu biegaczy, ale nawet ludzie idący po jakiejś ścieżce czy szlaku starali się być mili. W Niemczech czy Austrii biega mnóstwo osób i nie mają najmniejszych problemów z pozdrawianiem. To sprawia, że bieganie w tych krajach jest przyjemniejsze. Tak naprawdę za granicą dzięki takiemu prostemu gestowi na zwykłej przebieżce można poznać ciekawych ludzi. Zresztą, w Polsce na pewno też!

Podsumowanie

Drodzy polscy biegacze i biegaczki –  nie bądźmy gburami. To jasne, że dbamy o swoją prywatność, ale nie wstydźmy się kiwnąć ręką czy powiedzieć „Cześć” napotkanemu biegaczowi. To nic nie kosztuje, a my możemy krzewić wśród początkujących dobre nawyki, które potem oni przekażą dalej. Chcę wierzyć, że my – biegacze – jesteśmy wesołą i dobrze wychowaną społecznością i potrafimy wymieniać między sobą pozytywne gesty. Jeśli nie robiłeś tego do tej poty –  spróbuj! I nie zniechęcaj się, jeśli ktoś nie odpowie. Zawsze warto spróbować uśmiechnąć się i pozdrowić kolejną nadbiegającą osobę.

Jeśli podobał Ci się ten tekst oddaj na mnie swój głos na Biegowego Dziennikarza Roku! Wybierz moje nazwisko i blog (jest na końcu). Dzięki za pomoc liczę na Was.

Przeczytaj także:

Dlaczego Ślęzak biega tak słabo

Sky Tower Run 2015 – relacja

Asfalt, który uszkadza stawy – obalam mity!

Co myślimy podczas biegania