Odpoczynek
Między pierwszym, a drugim biegiem pojechałem do domu. Napisałem pierwszą część relacji ze Sky Tower Run 2015, zjadłem makaron, napiłem się wody, pospałem pół godziny i umyłem się. Po tym wszystkim leżałem sobie i przez godzinę po prostu odpoczywałem. Około 15:30 skierowałem się znowu w stronę Powstańców Śląskich czyli do Sky Tower. Byłem pozytywnie nastawiony po pierwszej części biegu.
Kolejne minuty mijały, a czasu do biegu pozostawało coraz mniej. O 16:00 na trasę wyruszyli zaproszeni goście, którzy mieli do pokonania 1142 schody w celach charytatywnych – tym sposobem zdobyli pieniądze dla potrzebujących. Po tym nastąpiła chwila przerwy i o 17:00 ruszyły kobiety. Wśród nich zwyciężyła Dominika Wiśniewska-Ulfik. Potem nadeszła kolej mężczyzn. Start rozpoczęto od najsłabszego do najlepszego zawodnika. Byłem 9-ty, więc na swój bieg musiałem chwilę zaczekać.
Jedyne 1142 schody
3…2..1…START
Dobieg do miejsca startu i ruszam. Od samego początku staram się biec szybko, ale czuję, że brak mi sił i motywacji, aby poprawić czas z eliminacji. Wiem że zrobiłem już swoje i tak naprawdę wygrałem – osiągnąłem swój cel uzyskując wynik 6:03 w pierwszej serii. Na 4 piętrze czuję znużenie, ale rzecz jasna biegnę dalej. 10 piętro – na zegarku 1:25, a więc czas o 6 sekund gorszy niż w pierwszej serii. Rzeczywiście czuję się słabiej ale mimo to mocno pracuję nogami i rękami. Staram się ze wszystkich sił. Na 15 piętrze dopada mnie pierwszy poważniejszy kryzys. Dodatkowo słyszę doganiającego mnie 8-go zawodnika. Wydaje mi się, że mnie dojdzie i wyprzedzi, a wtedy głowa nie pozwoli mi już utrzymać szybkiego tempa. Chłopak biegnie za mną jak przyklejony. Po chwili zdaję sobie sprawę, że ten atak kosztował go tyle sił, że nie ma już szans, by mnie wyprzedzić.
Sam czuję koło 25 piętra kolejny kryzys, ale „ciągnę ten pociąg”. Chłopak wciąż się mnie trzyma. Biegniemy ramię w ramię do 30-35 piętra. Wtedy czuję napływ mocy i zaczynam ostrożnie przyspieszać. Czuję, że zyskuję nad 8 zawodnikiem delikatną przewagę – około 3-4 stopnie. Każde kolejne piętro idzie mi coraz lepiej. Około 42 piętra gubię swojego przeciwnika i oddalam się już na bezpieczną odległość. Na 45 wiem, że już jest daleko, a ja odzyskałem moc. Wiem jednak, że już jest za późno na poprawienie czasu z eliminacji. 47 piętro i sprint na górę. Ostatnie zakręty. Wpadam na metę z czasem 6:10. Łapię równowagę. Bożydar Iwanow natychmiast pyta o wrażenia. Potem czekamy już tylko na Piotrka Łobodzińskiego, który spokojnie wygrywa II Sky Tower Run.
Na górze robimy jeszcze zdjęcia, podziwiamy widoki. Rozmawiamy na temat biegu, odczuć i samopoczucia. Oceniam bieg na 10/10. Wszystko stało na najwyższym poziomie: wolontariusze, biuro zawodów, windy w dół, widoki, pomiar czasu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie przynajmniej tak dobrze, jak w tym. Moim zdaniem warto jednak, by organizator przemyślał formułę biegu. Dwa wbiegnięcia na górę są trochę bez sensu – sądzę, że jedno w zupełności by wystarczyło.
Zwycięzcy 2014 i 2015 Piotr Ślęzak i Piotr Łobodziński
Podsumowanie
Jestem bardzo zadowolony ze Sky Tower Run 2015. Osiągnąłem swoje założenia i sprostałem presji, która na mnie ciążyła. Ten start był dla mnie bardzo motywujący i budujący, udowodnił, że mój trening idzie we właściwym kierunku. Cieszę się z tego i mam zamiar dalej w ten sposób pracować.
Na sam koniec chciałbym podziękować wszystkim za doping. Jestem pozytywnie zaskoczony, że tak wiele osób liczyło na mnie i mi kibicowało. Chcę także podziękować mojej Klaudii, która cały czas była ze mną, wspierała mnie, biła brawo, robiła zdjęcia i pilnowała czy nie dzieje się coś złego. Na zakończenie dziękuję galerii Sky Tower, za duże wsparcie podczas przygotowań. Jeszcze raz: Dziękuję!!!
Przeczytajcie także:
O czym myśli Ślęzak podczas biegania.
START Sky Tower Run 2015
Maciej Kurzajewski, Piotr Ślęzak, Bożydar Iwanow
Not bad, not bad ;)!