Ostatnio na Facebooku spotkałem się z nieprzychylnością lokalnych wrocławskich biegaczy, i nie mam pojęcia z czego ona wynika. Nie, przepraszam, wiem! Jak sami mówią, spowodowana jest ona moim narcyzmem. I nie sposób się z nimi nie zgodzić – „Kocham siebie” jak mawia jeden z bardziej znanych blogerów biegowych z Warszawy. Nie będę zdradzał nazwiska, bo nie wiem czy sobie tego życzy. W każdym razie można go spotkać z takimi ludźmi jak Bednarek, Natalia Siwiec itp.

Krytyka

Wiele z tych osób zarzuca mi różne rzeczy bezzasadnie. Byłoby dobrze, że jeśli już ktoś umie głośno krzyczeć, niech to będą słowa poparte konkretnymi argumentami, a nie puste hasła typu „kupiłeś lajki”, „łapki w górę”. W Polsce mamy niestety taką mentalność, że jak komuś idzie coś lepiej, albo nie daj Bóg coś się uda, to od razu trzeba go stłamsić, skopać i najlepiej zakopać „do piachu”. Nie wszystkim musi się podobać to co robię oraz to, że Ślęzak stestuje różne rzeczy, a jego poczytność zależy od tego, ile kupił sobie wejść na stronę. Na szczęście internet jest na tyle duży, że każdy znajdzie w nim dla siebie miejsce.

Wielka rodzina

Biegacze to jedna wielka rodzina – przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało . Tak było jeszcze kilka lat temu. Kiedyś niemal na każdych zawodach wszyscy się znali, a biegu praktycznie można było nie rozgrywać, bo dało się przewidzieć miejsca na mecie. Teraz wszyscy krzywo na siebie patrzą, a niektórzy nawet zapominają języka w gębie, aby   odpowiedzieć „cześć”. Znakomita większość nawet nie poda ręki, a to co kiedyś nas łączyło teraz nas dzieli. Powiedzcie mi, po co to wszystko? W końcu to nasza pasja, nasze oderwanie się od dnia codziennego, możliwość poznania i spotkania super ludzi. Nie psujmy tego środowiska od środka, bo to my je tworzymy. Coraz więcej ludzi biega i to tak naprawdę my powinniśmy być wzorem dla innych, a nie odwrotnie. Jeśli spotkacie mnie na biegu nie bójcie się podejść i zagadać. Zawsze chętnie porozmawiam, podpowiem i pomogę w rozgrzewce.

Półtora roku w plecy

W zasadzie od 1,5 roku nie udało mi się nic nabiegać (mam na myśli życiówki). Wynika to pewnie z tego, że zmienił się mój styl życia, mam mniej czasu na trening, a także rozstałem się z moim pierwszym trenerem, od którego w czasach studiów wszystkiego się nauczyłem. Był nim Jacek Wosiek, który nauczył mnie biegać. To dzięki niemu osiągnąłem takie czasy jak 1:11:54 w półmaratonie czy 32:17 na 10 km. Ostatni czas nie był zły. Wygrałem kilka biegów, jak choćby I Bieg na Sky Tower. Dodatkowo w zeszłym roku biegałem 10 km poniżej 33 minut, ale już do czasu z półmaratonu dawno się nie zbliżyłem. Wynikało to pewnie z braku pomysłu na siebie i ze zbyt małego zaangażowania albo wręcz przeciwnie – ze zbyt dużej ilości treningów i zbyt dużej ilości kilometrów. Na treningach wszystko szło dobrze, ale gdy trzeba było „postawić kropkę nad i” – nie udawało się.

Maraton

Każdy już wie, jak wyglądał mój debiut… Biegłem na złamanie 2:40, a skończyłem trochę wolniej, bo na 3:03, dobiegając na metę z grymasem na twarzy. Wiem, że skopałem ten bieg i nie mam dla siebie żadnego usprawiedliwienia. Tamten dzień nie był naprawdę moim dniem! Nie udało mi się, ale wiem, że kiedyś wrócę do tego i wygram ze swoimi słabościami, czasem i oczekiwaniami innych. Bo w końcu biegam dla siebie i pokonanie jakieś bariery czasowej to tylko i wyłącznie moja walka z samym sobą, moimi słabościami i moją motywacją. Dodatkowo, jeśli ktoś chce mi wypominać ten słaby czas z Warszawy to proszę bardzo! Potrafię przyznać się do błędu i do tego, że mi nie wyszło, a maraton jest nieprzewidywalny. Jeśli ktoś się chce na mnie wyżywać i stawiać mnie jako przykład jak się nie robi, to także może to zrobić. Jeśli kogoś kłuje w oczy co  i jak biegam, to także może to napisać.

Bieganie, blogowanie, doradzanie

Moim celem na rok 2015 jest to, aby profil „Piotr Ślęzak – życie i bieganie” (Facebook) był coraz bardziej popularny, widoczny, a na stestuje.pl pojawiało się coraz więcej testów biegowych, tak abyście Wy, moi drodzy czytelnicy, wchodząc na bieżąco na stronę mogli sobie poczytać, dowiedzieć się czegoś o nowościach, a przy okazji zapoznać się z różnymi biegowymi wskazówkami. Na pewno będę dążył do tego, aby nasza społeczność biegowa się rozrastała. Dlatego także apeluję do Was, byście mi w tym pomogli. Bo gdybyście nie wchodzili tutaj i nie czytali moich wpisów, ja nie osiągnąłbym tego co mam obecnie. Tutaj chciałbym Wam także podziękować za trud i zaangażowanie, które wkładacie w tę stronę! Dzięki i do zobaczenia już niedługo w nowym wpisie. Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie je w komentarzach pod tekstem.

Przeczytajcie także:

Test Nike Pegasus 31

Test butów do biegania z Lidla

3 sztuczki jak kupić buty do biegania

6 błędów podczas nawadniania