Jak już pewnie przeczytaliście od kilku dni jestem szczęśliwym biegaczem, który maraton przebiegł z czasem 2:38:49! Wszystkich zachęcam do czytania pierwszej i drugiej części relacji z Amsterdam Maratonu. Teraz do sedna. Dlaczego tak naprawdę wszyscy o moim starcie dowiedzieli się, gdy już dobiegłem do mety? Dlaczego nikt nie wiedział, że przygotowuję się do tego biegu? Chciałem Was zaskoczyć dobrym wynikiem. Chciałem udowodnić, że mimo słabszych sezonów jestem w stanie jeszcze szybko biegać!

Zmiany

Jak wiecie przede wszystkim zmieniłem trenera. Zacząłem współpracować z Wojtkiem Kopeć i wszystkim Wam go polecam. To była pierwsza zmiana. Druga to zmiana podejścia do moich publikacji na Facebooku. Zrezygnowałem z opisywania każdego treningu tak, abyście nie wiedzieli do końca  ile biegam, jak biegam i co robię. Oczywiście ma to swoje plusy i minusy. Wydaje mi się, że jestem już na tyle doświadczony i na tyle dobry w bieganiu, że nie musiałem Wam mówić po ile biegam biegi ciągłe, kilometrówki czy rozbiegania. Sami powiedzcie czy jest to aż tak bardzo interesujące? Coś jeszcze się zmieniło? Na pewno to, że po ostatnim nieudanym maratonie spokorniałem i już nie byłem tak pewny siebie. Nie mogłem sobie pozwolić na pewnego rodzaju krytykę w stosunku do atakujących mnie osób! Teraz nikt mi nic nie powie. Drugi maraton i czas 2:38:49. Co będzie następnym razem? Nie wiem… może progres o 25 min tak jak teraz?

Spokojna głowa

Podczas poprzedniego maratonu stresowałem się, wiedziałem że skupiają się na mnie Wasze oczy. Lubię to, ale moja głowa i psychika tego nie wytrzymała. Miałem poczucie zawiedzenia, niedopełnienia tego co sobie postanowiłem a przecież robię to przede wszystkim dla siebie i dla przyjemności. Przy okazji lubię się dzielić doświadczeniem i moimi biegowymi przeżyciami z Wami moimi czytelnikami! Bez Was nie byłoby stestuje.pl czy Piotr Ślęzak – życie to bieganie na Facebooku, Piotr_slezak_stestuje na Instagramie czy biegacz.piotr na Snapchat. Zachęcam, abyście  mnie obserwowali, gdyż w każdym medium prezentuję inne zdjęcia, content i pomysły na bieganie! Podawajcie także linki znajomym!

Trochę odbiegliśmy od myśli przewodniej, czyli spokojnej głowy. Podczas tych przygotowań niczym się nie stresowałem. Wiedziałem, że jak nie podołam to będzie wiedziało o tym tylko kilka osób! Tak mi było prościej i łatwiej, nie wywierałem na siebie presji mimo usilnych próśb wielu osób. Starty w Krynicy Zdrój na 10km – 32:07 i półmaraton treningowo 1:20:45 wywołały nie lada burzę. Po trzech latach Ślęzak się przebudził i pokazał, że jednak umie  biegać. Niemniej jednak wszystko robiłem w spokoju.

Trudna droga

Nie myślcie jednak że ten wynik w maratonie przyszedł mi gładko i nic nie musiałem robić. Wymagał on ode mnie wstawania przez całe wakacje o 5:30 rano i trenowania. Dodatkowo setki minut na robieniu stabilizacji, o której pisałem, spędzały mi sen z powiek. Mimo zmniejszonego kilometrażu musiałem robić rożnego rodzaju nowe treningi, których dotychczas nie wykonywałem. Najgorzej wspominam 24×400 p200, ten trening niszczy psychikę i hartuje ducha. Później, gdy jesteś na 35 kilometrze maratonu i pomyślisz ile włożyłeś w to siły zapominasz o chwilowym zmęczeniu i biegniesz jak natchniony. Na temat samych treningów chcę stworzyć cały przewodnik co i jak robiłem, abyście mogli z niego skorzystać. W razie czego służę pomocą.

Bieganie dla siebie

Nikomu niczego nie muszę udowadniać, niczego nie muszę robić pod publikę, bo uwielbiam biegać i jest to moja największa pasja,  którą się z Wami dziele. Nie zmienia to jednak faktu, że moje sukcesy i porażki to tak naprawdę tylko i wyłącznie moja  walka z codziennością. Przypominają mi się słowa jednego z moich trenerów „rok ma tylko 365 dni i to od Ciebie zależy jak je wykorzystasz”. Gdy opuszczasz treningi nie masz szans ich nadrobić, bo czas ucieka i koło się zamyka. Jeśli przeleżysz dzień na kanapie to już cały plan treningowy ulega zmianie. Osobiście rzadko kiedy omijam jakikolwiek trening, bo biegam dla siebie po to, aby być lepszym i motywować innych do bycia lepszymi :)!

Podsumowanie

Jak widzicie wszystko miało swoje logiczne uzasadnienie i motywy. Ja nie chciałem się stresować, aby jeszcze lepiej pobiec i móc Wam właśnie o tym napisać. Teraz  jestem lepszym biegaczem, blogerem, trenerem. Mam większe doświadczenie, którym mogę się z Wami dzielić, a Wy możecie czerpać ode mnie jeszcze więcej informacji. Bardzo się cieszę, że mi się udało i pobiegłem tak szybko i wszystko poszło zgodnie z moim planem. Dzięki, że jesteście ze mną!

Chcesz trenować ze mną? Napisz.