Coraz częściej na trasach większych biegów natykamy się na specjalnie rozstawione punkty kibicowania, a na nich zespoły, zagrzewające biegaczy do walki swoją muzyką. Popularność takich punktów rośnie razem z popularnością biegania i ilością organizowanych zawodów. Chciałbym w tym wpisie podziękować zarówno zespołom, jak i kibicom i wolontariuszom. Zwrócić uwagę właśnie na tych niedocenianych ludzi, którym często nie mamy jak podziękować za to, że grają dla nas godzinami, biją brawo, dodają otuchy. Zwykle nawet ich nie spotykamy, bo gdy my po ukończeniu biegu udajemy się do domów, oni wciąż jeszcze pozostają na trasie lub idą w swoją stronę.
Kapele na trasie
Coraz częściej spotykamy się z zespołami, które na największych imprezach rozstawione są nawet co 2 kilometry. Tak było na przykład na Orlen Warsaw Marathon i na Półmaratonie Warszawskim. Na nieco mniejszych biegach kapel jest mniej, ale również występują i motywują biegaczy do wysiłku. Słysząc muzykę czy głośny doping można na chwilę zapomnieć o zmęczeniu, a rytm wybijany przez muzyków powoduje, że łatwiej nam się biegnie. Gdy z daleka słyszymy pojedyncze dźwięki często chcemy jak najszybciej znaleźć się tam, skąd dobiegają – nie myślimy ile już mamy w nogach, a ile jeszcze przed nami. Wielu biegaczom dodają skrzydeł także spojrzenia zgromadzonych wokół zespołu ludzi – i automatycznie przyspieszają. Za taki doping trzeba naprawdę podziękować po stokroć. Pewnie niejednokrotnie pozwolił nam przełamać własne bariery, zapomnieć o znużeniu i zmęczeniu przebytym dystansem. Dobrze rozlokowane punkty pozwalają przebiec cały dystans na fali dopingu i radości.
Wolontariusze
To niezastąpieni ludzie podający napoje, banany i żele oraz kierujący nas na trasie. To oni tak naprawdę tworzą bieg i mają ogromny wpływ na jego atmosferę. Czasami dzięki pomocnej dłoni wolontariusza chwytamy odpowiednio kubek z wodą, czy żel, który doda nam tak!”, „Już niedaleko!”, „Powodzenia!”. To właśnie takie proste słowa często najbardziej nas motywują. Powodują, że nagle mimo zmęczenia znajdujemy w sobie siłę, podrywamy się i gnamy do mety najszybciej jak się da.
Kibice
Im jest ich więcej tym lepiej. Coraz rzadziej spotykamy podczas biegów przypadkowych „kibiców” siedzących w autach i przeklinających biegaczy. Samochody zostają w garażach, a ich właściciele przychodzą na trasę prawdziwie kibicować. Często tworzą własne punkty z wodą, muzyką, dopingiem. Pokazuje to także zmianę stosunku Polaków do biegania. Jako naród staliśmy się bardziej otwarci na różne formy sportu i związanych z nim wydarzeń, popieramy rozwój kultury fizycznej w naszym kraju. A nam, zawodnikom, przyjemnie jest pokonywać kolejne kilometry w szpalerze życzliwych ludzi. Czujemy się niemal jak zawodnicy Tour the France, których podczas podjazdów kibice niemalże wpychają ich na szczyt swoim głosem, poklepywaniem i emocjami. Podczas biegu głośne klaskanie, krzyki i pozytywna atmosfera pozwalają na wydzielenie dodatkowych pokładów energii i adrenaliny, dzięki której zapominamy o bólu i długich kilometrach dzielących nas jeszcze od upragnionej linii mety. Osobiście chcę serdecznie podziękować tym, którzy zamiast siedzieć w domu wychodzą na ulicę i dopingują „tych złych biegaczy, blokujących miasto”.
Rodzina i znajomi
To specyficzna grupa, która potrafi wzbudzić największe emocje i wydobyć z nas nawet najgłębiej ukryte pokłady energii. Czasami wypatrujemy na poboczu swojej ukochanej dziewczyny, żony, mamy, taty, przyjaciela, który na ucho powie „Stary, już tylko 4 kilometry, wyglądasz dobrze, dowieziesz życiówkę”. Po takich słowach wszystko w człowieku aż buzuje i nagle okazuje się, że możemy bez problemu dolecieć do mety, choćby nawet na bezdechu, pomimo skrajnego zmęczenia. Bo to najczęściej właśnie te najdrobniejsze słówka i hasła najbardziej motywują biegaczy. W tym miejscu chciałbym podziękować moim najwierniejszym kibicom, którzy mimo trudów i niepowodzeń zawsze są ze mną i zawsze mogę na nich liczyć!
Podsumowanie
Jak widzicie biegacz może być doskonale przygotowany do trudów związanych z każdym dystansem, ale to właśnie kibice, wolontariusze i rodzina wyzwalają największe emocje, które sprawiają, że chce się biec na 100% swoich możliwości. Warto więc wspierać swoich kolegów, rodzinę i znajomych na trasie. Gdy widzicie, że komuś ciężko podbiegnijcie do niego, szepnijcie dobre słowo, a to z dużym prawdopodobieństwem pomoże, choćby tylko na chwilę. Siła dopingu, siła naszego umysłu jest tak wielka, że nieraz to dzięki Wam jakiś zawodnik może odnieść sukces. Namawiam Was do tego, abyście w miarę możliwości kibicowali biegaczom, niezależnie od dystansu jaki mają do pokonania.
Przeczytaj także:
Sky Tower run 2015 część pierwsza i druga