Maraton, maraton i po maratonie… tak jak długo się do niego przygotowujesz, tak krótko trwa ta chwila radości z wyniku. Człowiek i jego natura jest taka, że zaraz musi wyznaczyć sobie kolejny cel, aby go realizować i sprostać założonemu zadaniu. Wiem natomiast tyle, że trenując wcześniej byłem w stanie przygotować formę na jeden bieg i później byłem, jak przysłowiowa dętka. Tym razem jest trochę inaczej. 4m Open w City Trial – 16:52 i mój najlepszy czas na 5 kilometrów od dłuższego czasu. Następnie Henryków treningowo 1:24:10 – 3 miejsce open. Później Ząbkowice i bieg taktyczny – 2 miejsce open czas bez rewelacji 35:14. Wystrzał formy w Krynicy 10km – 32:06 i 1:20:45 na drugi dzień w półmaratonie. Pokazuje to, że startowałem i w końcu z niezłym skutkiem. Wisienką na torcie był oczywiście Amsterdam i 2:38:49. Upragniony sukces i zwieńczenie ciężkiej pracy.
Bieganie po maratonie
Był sukces, ale co dalej? Kończymy sezon czy co robimy? W głowie, już przed maratonem, miałem plan biegów Niepodległościowych, ale nie chciałem aż tak mocno wybiegać w przyszłość, nie chciałem się zbytnio nakręcać. Niemniej jednak bieganie po maratonie to fikcja, ponieważ masz ochotę tylko na jedzenie i myślisz tylko o tym, żeby się najeść. Ten stan trwał u mnie 1,5 tygodnia. Dopiero po kilkunastu dniach opamiętałem się z jedzeniem i wróciłem do dawnych zwyczajów. Taka odskocznia była mi potrzebna. Teraz znowu wróćmy do treningów.
Tydzień po
Opiszę Wam dokładnie co i jak robiłem. Może ktoś z Was skorzysta z mojego planu i uda mu się ułożyć coś sensownego.
- 19.10 –
- 20.10 – wolne
- 21.10 – spokojne 6 kilometrów, dalej odczuwałem trudy maratonu
- 22.10 – 9 kilometrów spokojnego truchtu po 5:57/km z moją grupą treningową dodatkowo płotki na rozruszanie
- 23.10 – wolne
- 24.10 – 8.3km po 4:33/km (już było lepiej)
- 25.10 – 8km po 4:38/km + R8x100/100 + 1km spokojnie
Jak widzicie w pierwszym tygodniu nie robiłem praktycznie nic. 34 kilometry, a jadłem jakbym biegał co najmniej 150 kilometrów. Batoniki, ciasteczka, lody wszystko co lubię słodkiego poszło w ruch, nie liczyłem ani nie sprawdzałem kalorii, jednak w głowie miałem to, że jeszcze chciałbym coś pobiegać.
Dwa tygodnie po maratonie
- 26.10 – 10 km po 5:34/km z moją grupą treningową + płotki
- 27.10 – 3km trucht + 10×1 minuta szybko, przerwa, 1 minuta spokojnie + 2km truchtu – poszczególne minutówki poszły w tempie: 3:25/km, 3:32/km , 3:25/km, 3:20/km, 3:18/km, 3:23/km, 3:14/km, 3:16/km, 3:30/km, 3:24/km nie miałem żadnego czucia a samopoczucie było fatalne
- 28.10 – 5km spokojnie + R10x100/100 + 2km spokojnie
- 29.10 – rano sam 7km po 4:34/km a wieczorem z moją grupą 10 km po 5:20/km
- 30.10 – wolne
- 31.10 – rano z grupą 7.6km po 5:38/km a wieczorem dobra zabawa: 8x1km przerwa 400m w truchcie. Poszczególne kilometrówki: 3:16, 3:18, 3:16, 3:18, 3:21, 3;18, 3:18, 3:10 przerwy: 1:51, 1:53, 2:02, 1:57, 1:58, 1:54, 2:00, 1:50.
- 1.11 – 17km po 4:34/km
Drugi tydzień to już sinusoida wzlotów i upadków. Od totalnego zdołowania poprzez dobrze pobiegane kilometrówki. Jak widzicie po tygodniu zwiększył się już mój kilometraż ponad dwukrotnie. Dwa tygodnie po maratonie biegałem już kilometrówki z dobrą prędkością, samopoczucie też miałem dobre. Mimo wzrostu wagi jakoś zaczęło to wyglądać, a ja w końcu zacząłem odzyskiwać wiarę w siebie.
Trzeci tydzień po maratonie
Z wiarą przystępowałem do kolejnego tygodnia
- 2.11 – 8km po 4:36/km
- 3.11 – 5km spokojnie + około kilometr siły dynamicznej: podbiegi, skipy, wieloskoki, szybkie rytmy + 2km
- 4.11 – 3km trucht + 4x1600m przerwa 1km w truchcie. Poszczególne odcinki: 5:22, 5:24, 5:26, 5:23 przerwy: 4:51, 4:53, 4:53, 4:48
- 5.11 – rano sam 5km po 4:34/km wieczorem trening z grupą 10 km po 5:44/km
- 6.11 – wolne
- 7.11 – rano trening z grupą 7.66km po 5:52/km, wieczorem: 3 km trucht + 5×300/600 przerwa po 300m 1:15 , przerwa po 600m 3:00min 300m po 50-56s 600m po 1:50-2:00 + 2 km trucht. Poszczególne 300 setki: 54sek, 56sek, 54sek, 55sek, 55sek, poszczególne 600 setki: 1:57, 1:55, 1:53, 1:55, 1:55,
- 8.11 – 10km spokojnie po 4:37/km
Ten tydzień był ciężki! Najpierw dostałem w mordę od 1600 metrowych odcinków, które ledwo biegałem. Brak mi jeszcze obiegania na dużych szybkościach. W drugiej części tygodnia mimo tego, że zrobiłem trening rano (prawie 8 kilometrów), biegałem odcinki jak natchniony. Wiadomo, że są one zdecydowanie krótsze niż te z początku tygodnia, lecz przerwa krótka i dość szybka i zaraz kolejny odcinek. Przy takich jednostkach nie ma tak naprawdę chwili na złapanie oddechu musisz co chwilę biegać.
Jak widzicie nie trzeba kończyć od razu sezonu. Jeśli na maratonie jesteśmy w stanie pobiec życiówkę to później warto wykorzystać formę i jeszcze gdzieś postartować. Nasz organizm po maratonie ma ogromny potencjał, gdyż nasza wytrzymałość jest na bardzo wysokim poziomie. Jeśli chcemy się jeszcze pościgać warto wpleść w tydzień jednostki treningowe, które dadzą nam kopa w przód. Dzięki świeżości możemy osiągnąć przyzwoite wyniki także na innych dystansach. Co to jest przebiec 10 kilometrów w porównaniu do maratonu? Wiadomo, że na 10 km będziemy biec o wiele szybciej. W moim przypadku to co najmniej 20-25sek na kilometrze. Jest to ogromna przepaść. Niemniej jednak polecam Wam, abyście jeszcze wykrzesali z siebie trochę sił i spróbowali przełożyć Waszą moc na asfalt.
Zobaczymy co z tego uda się pobiec i wtedy sprawdzimy czy ten trening po maratonie miał rzeczywiście sens i przełoży się na jakiś w miarę sensowny wynik na 10 kilometrów. Tego nie wiem i nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Moje samopoczucie jest dobre i 11.11 będę gotowy na szybki bieg.
Update po 11.11
Mimo dobrego samopoczucia 11.11 panowały straszne warunki atmosferyczne, wiał mocny wiatr, asfalt był mokry, a alejki Sępolna pokryte były piachem i liśćmi. Tak, tak wiem marudzę, ale tak niestety było. Nie szukam usprawiedliwienia, ale na tyle było mnie stać tamtego dnia. Może gdyby nie 13 zakrętów i agrafka na każdej pętli byłoby łatwiej i może udało by się urwać z 30-50 sekund. Tego nie wiem. Wiem natomiast, że dałem z siebie wszystko zająłem 2 miejsce OPEN i jestem zadowolony.
Podsumowanie
Jeśli zdecydujecie się na bieganie po maratonie skorzystajcie z mojego i Wojtka rozwiązania. Jest ono moim zdaniem bardzo skuteczne, gdyż gwarantuje podtrzymanie formy jaką zrobiliśmy na maraton. Wytrzymałość to nasz atut, musimy popracować nasz szybkością, której może nam brakować. Mimo wszystko zaraz po maratonie nie warto kończyć sezonu tylko dobrze jest jeszcze pobiegać ze 2-3 biegi, aby być na fali i ugrać jeszcze jakieś dobre wyniki!