Kiedy na tydzień przed głównym planem biegowym na wiosnę, leżysz chory z gorączką, można stracić wszelką nadzieję na to, że to może się udać, że to co zaplanowałeś sobie już parę miesięcy wcześniej zdołasz zrealizować. Ale od początku.
Do Gdańska wyruszyłem przed 11:00 w sobotę z Oleśnicy k./Wrocławia. Szczęśliwie, nie musiałem podróżować samotnie pociągiem, gdyż na tydzień przed startem przeszukując listę startową zawodników dostrzegłem uczestnika biegu, który również jechał z mojej miejscowości i bez problemu umożliwił mi wyjazd wraz ze swoja rodziną. Podroż do Gdańska minęła nam bardzo szybko, mimo koniecznego postoju na posiłek, aby uzupełnić węglowodany przed jutrzejszym startem.
Po zameldowaniu się w miejscach noclegowych, około 17:00 udaliśmy się na halę AmberExpo , by odebrać nasze pakiety startowe. Tutaj spotkało nas pierwsze miłe zaskoczenie – zawartość pakietu. W środku każdy zawodnik odnalazł bawełnianą koszulkę promującą bieg, (organizator umożliwił również zakup dodatkowo do pakietu bardzo dobrej jakościowo koszulki firmy Brubeck), torbę ekologiczną, wejściówkę na basen, krem do twarzy firmy AA oraz coś do pochrupania. Przy założeniu, że pierwszą pulę pakietów można było kupić już za 59 zł to jego zawartość była naprawdę w porządku. Organizator zapewnił możliwość skorzystania także z Pasta Party, na które udaliśmy się zaraz po odebraniu swoich numerów startowych. Expo przed biegiem nie należało do dużych, ale była między innymi możliwość spróbowania rzeczy, które będą podawane do picia podczas biegu. Oprócz tego gotowa była również sala rozrywki dla rodzin z dziećmi, które przyjechały na bieg wraz z zawodnikami.
Po jedzeniu i przejściu hali AmberExpo udaliśmy się do miejsca, gdzie mieliśmy nocleg, aby trochę odpocząć. Od teraz odbywały się już standardowe „procedury przedstartowe”. Lekka kolacja i skupienie na tym, co miało wydarzyć się w niedzielę rano. Stres narastał. Cel był jeden – złamać po raz pierwszy 3:00 w maratonie. Dodatkowy czynnik stresowy pojawił się przed samym spaniem – BRAK MP3. Muzyka towarzyszy mi codziennie. Podczas każdego treningu sięgam po słuchawki i biegam z muzyką. Niestety w wyniku porannego pośpiechu podczas pakowania walizki, została w domu. To spotęgowało tylko moje zdenerwowanie. No nic, trzeba było się wreszcie położyć i spróbować zasnąć.
5:50. Pobudka. Śniadanie. Startowy zestaw śniadaniowy: białe pieczywo z miodem plus herbata. Następnie lekki prysznic na orzeźwienie i około 7:30 można było powoli ruszać w kierunku miejsca startu. Z miejsca noclegu do startu miałem do pokonania 4.5 km, tak więc wolnym krokiem podążyłem w kierunku hali AmberExpo. Z racji, że część bram wejściowych została przed biegiem zamknięta był to bardzo dobry pomysł, aby wyjść trochę wcześniej. O 8:15 byliśmy już na miejscu. Mała rozgrzewka, toaleta, żel przed startem i można było się ustawić na linii startu.
Nigdy tego nie robię, ale ciekawość zwyciężyła i przed biegiem sprawdziłem pogodę. Wiedziałem, że będzie mocno wiało, więc bieg w pojedynkę mógł się źle skończyć. Z racji warunków pogodowych cel był więc taki, aby schować się za grupą biegnącą z pacemakerem z balonikiem 3:00.
Wystrzał! Ruszyliśmy! Na samym początku biegu przygotowana była przez organizatorów bardzo duża atrakcja dla biegaczy. Już po pierwszym kilometrze biegliśmy wzdłuż murawy stadionu Lechii Gdańsk. Dalsza część trasy biegu przebiegała tak, aby biegaczom pokazać jak najwięcej atrakcji Gdańska m.in. Pomnik Neptuna oraz Europejskie Centrum Solidarności. Na ciekawość trasy nie można było narzekać, niemniej jednak emocje brały górę, a cel był jeden.
Wg profilu trasy wydawało się, że pierwsza połowa będzie cięższa, jednak po biegu nie mogę stwierdzić, że odczułem w drugiej połowie, aby faktycznie było z przysłowiowej „górki”. Swoje zrobiły również podbiegi, które z każdym kilometrem wydawały się coraz dłuższe.
Pomimo wszystko, pierwsze 10 km minęło bardzo szybko. Tempo 4.13min/km było całkiem przyjemne i brak muzyki nie stanowił problemu. Gorzej, że delikatnie zaczęła doskwierać mi prawa łydka. Starałem trzymać się założonej taktyki, czyli biec jak najdłużej w grupie. Zauważyłem, że duża liczba biegaczy próbowała odrywać się od grupy, nie wytrzymując po kilku kilometrach samotnego biegu pod wiatr.
Dystans półmaratonu minął równie szybko, jak wspomniane 10 km. Na zegarze 1:29:20. Był zapas, a nogi dalej wydawały się lekkie. Po chwili żel, trochę wody i można było biec dalej. Obawiałem się połowy dystansu i tego jak będę się wtedy czuł, gdyż jeszcze tydzień wcześniej zmagałem się z chorobą i wysoką gorączką, a start w maratonie stał pod ogromnym znakiem zapytania, jednak wraz z trenerem Piotrem Ślęzakiem udało się wszystko poskładać w całość i mimo 3-dniowej przerwy od biegania na tydzień przed startem, bieg do tego momentu układał się dobrze. Dobrą robotę zrobili kibice i lokalne szkoły, dopingując zawodników.
Zbliżał się 30 km więc powoli zacząłem oczekiwać najgorszego – czyli „ściany”, która na ogół pojawiała się, gdy chciałem poprawić wyniki na dystansie maratonu. Mijały kolejne km i dopiero około 34 km odczułem lekkie zmęczenie, które jednak nie było tak drastyczne jak zawsze na tym etapie biegu. Spokojnie mogę powiedzieć , że czułem się świetnie przygotowany na ten start.
Na 36 km oderwałem się od grupy z balonikiem 3:00, co pozwoliło na urwanie jeszcze ponad 1:30 od tego czasu. Na mecie zameldowałem się z czasem 2:58:26.Cel osiągnięty!
Bieg wyszedł idealnie. Można powiedzieć, że marzenia się spełniają. Oczywiście nie udało by się to bez mojego trenera Piotra Ślęzaka, który musi niestety wysłuchiwać mojego marudzenia. Na szczęście cierpliwość to jego mocna strona, a „przy okazji” jest świetnym specjalistą, który pomaga ludziom w pobijaniu rekordów życiowych. ☺
Organizatorzy spisali się na medal. Świetnie przygotowana strefa FINISHERA – część dostępna tylko dla biegaczy, gdzie na zawodników czekało jedzenie i picie. Wszyscy mogliśmy w komfortowych warunkach odpocząć i zrelaksować się po biegu. Pierwszy raz spotkałem się z tym, aby było to, aż tak dobrze dopracowane. Dziękuję organizatorom Maraton Gdańsk za pakiet startowy i możliwość występu na tej imprezie. Kiedyś powiedziałem, że jak uda mi się choć raz w życiu złamać 3 h to kończę z bieganiem, ale chyba dopiero teraz tak naprawdę się rozkręcam.
Chcesz dołączyć do #ŚlezakTeam napisz na biegacz.piotr@gmial.com i dowiedź się więcej. Zapraszam wszystkich w przyszłym roku do Gdańska na maraton!