Kenneth Mungara w niedziele wygrywa maraton w Mediolanie ustanawiając nowy rekord w maratonie w kategorii masters. Poprawił on rekord o 2 sekundy z 2003 roku, który ustanowił Meksykanin Andres Espinosa.
Mungara od kilku lat miał przerwę od biegania maratonów. Ostatnio pobiegł w 2007 w Cologne Marathon w 2:11:36. Jego kariera była dość dziwna. Najlepszy wynik nabiegał w Pradze uzyskując 02:07:36. Mungara po biegu powiedział „pogoda była super dzięki czemu można było biec naprawdę szybko”. Dla porównania Amerykanin Mebrahtom Keflezighi wygrał w Bostonie w 2014 z czasem 02:08:37, dwa tygodnie przed swoimi 39 urodzinami.
Skąd w ogóle wziął się Mungara ? Był on fryzjerem. Strzygł najlepszych biegaczy. W wieku 30 lat pomyślał, że mógłby z nimi rywalizować. Nie były to łatwe chwile, sukcesy nie przyszły od razu. Żaden z jego klientów nie chciał z nim trenować dlatego biegał sam. Na początku chciał przebiec półmaraton ale musiał zejść z trasy, poprawić trening ponieważ popełniał wiele błędów. Oprócz maratonów nie biegał prawie żadnych innych biegów.
Podczas biegu w Mediolanie szybki fryzjer uzyskał międzyczasy: 5km w 15:15, 10km 30:24, 15km w 45:40, półmaraton 01:04:11. Do 40 kilometra większość zawodników biegło razem. Dopiero na kilometr przed metą Mungara przyspieszył i dobiegł jako pierwszy. Skąd u niego ta szybkość?
Czy to brzmi jak utopia? Nie to realny i prawdziwy news. Gdzie jesteśmy w stanie przesunąć swoją granicę swoich możliwości? Czy takie wyniki wiążą się z pomyłkami w metrykach u mieszkańców Afryki? Czy nasze organizmy są już na takim poziomie, że 40 latkowie są w stanie połamać 2:10 w maratonie. Czy to nie zawstydza Europejczyków? Wielu młodych i zdrowych biegaczy, poświęcając czas na trening nie jest w stanie osiągnąć takich wyników.