Już jakiś czas temu firma Adidas zaprosiła mnie na imprezę #energytakeoverwarsaw. Chciałem na wstępie serdecznie podziękować Adidasowi, że docenili moją skromną osobę zaproszeniem oraz nowymi ultra boostami. Niedługo na pewno na stestuje.pl pojawi się dla was test tych butów. 

Wszystko miało miejsce 11.04 w Warszawie. Trzy drużyny ruszyły z trzech różnych punktów mając zaliczyć 5 zadań na trasie. Żadnych informacji przed biegiem (konkretnych), że napięcie rosło z każdą godziną niewiedzy. Na miejsce czyli pod Agrykolę dobiegłem z hotelu pokonując 6 kilometrów. Przez to, że wczoraj biegałem tempo 2x8x2 minuty przerwa 2 minuty (szybkie dwójki robiłem po 3:12-3:15/km) więc wiedziałem, że mam dość mocno zmęczone nogi. O 20:20 przedstawiciele Adidasa byli już na miejscu wydając opaski startowe, pierwsze wskazówki jak przebiega trasa i podstawowe informacje co nas czeka na trasie. Ogólnie nic nie było wiadomo. Dokładnie nie wiedziałem gdzie są jakie punkty bo jak wiecie jestem z Wrocławia.

IMG_4045

Punktualnie o 21:00 wystartowaliśmy z alei Tomasza Hopfera. Nie czekając ani chwili wysforowała się 4 osobowa grupa najlepszych biegaczy. Postanowiłem, że będę biegł za tymi co znają trasę bo ja niestety nie ogarniałem ulic, parków i placów w Warszawie. Wiem mniej więcej gdzie co jest ale niebyt dokładnie. Ruszyliśmy, w pierwszej kolejności zaliczając Park im. Marszałka Rydza – Śmigłego. Dobiegamy na miejsce, a tam wielka poducha na którą trzeba skoczyć z 3-4 metrów. Jak to zobaczyłem to się przeraziłem. Nie lubię takich niespodzianek. Dobiegłem z czwórki ostatni. Chłopaki zeskoczyli, a ja stałem na rampie i się zastanawiałem. Nie było na co czekać, skoczyłem i zapadłem się. Nie mogłem się wygrzebać, chłopaki uciekli na jakieś 300-400 metrów. Musiałem zacisnąć zęby i ich gonić. Jakoś spiąłem się w sobie i po kilkuset metrach byłem w grupie. Biegliśmy pod górę na plac Trzech Krzyży – oj bolało mnie to. Wbiegliśmy na górę i skierowaliśmy się Nowy Świat podążając na Plac Dąbrowskiego. Slalom między ludźmi i miedzy czerwonym, a zielonym światłem wyzwalał nie lada adrenalinę.

IMG_4043

Drugi punkt to przebiegnięcie po platformie pod kątem. Następnie szybkie zebranie się w sobie i sprint do Sklepu Biegacza na Powiśle. Pobiegliśmy trochę w złą stronę nadkładając drogi i wbiegając na ściankę na Powiślu z drugiej strony. Szybki nawrót i pogoń w stronę Rynek Marienszatu. W drodze zostałem trochę z tyłu, trochę nie miałem siły, a jedzenie które zjadłem wcześniej mocno dawało mi się we znaki. Dziwie się, że mój brzuch to wytrzymał?! Dobiegliśmy na ostatni punkt czyli do wiatraka, który dmuchał z wielką siłą. Po tym wszystkim znowu pod górę na metę do Teatru Warsawa na Rynku Nowego Miasta. Tutaj ogarniałem mniej więcej teren ze względu na to, że rano przeszedłem ostatni etap trasy. Wiedziałem, którędy trzeba pobiec aby doczłapać się na metę #energytakeoverwarsaw! Przed Zamkiem Królewskim były schody już tam zyskałem 2-3 sekund ze względy na to, że schodami mam dużo wspólnego. Po wbiegnięciu zyskałem nagle dodatkowe siły. Mogłem przyspieszyć i dać z siebie wszystko. 

Ostatnie 700 metrów to naprawdę sprint ale nie wiem w jakim tempie bo w ogóle nie włączyłem zegarka. Przypadek? Może talizman szczęścia. Biegłem uprawiając niesamowity slalom między ludźmi. Wiedziałem, że oddalam się już od chłopaków i uzyskuje przewagę. Rzadko mi się zdarza aby finisz wychodził mi tak dobrze. Emocje jakie były związane z tą imprezą i cała atmosfera spowodowała, że nogi niosły mnie jak nigdy. Oby tak też było podczas Orlen Warsaw Marathon. Nie będę ukrywał, że potrzebowałem tego zwycięstwa.

Dobiegłem na metę i wiedziałem, że w teatrze jestem pierwszy z drużyny niebieskiej. Na mecie był już mój kumpel Daniel Karolkiewicz. Przybiegł chwilę wcześniej. Za co składam mu serdeczne gratulacje. Dobrze, że nie byliśmy razem w drużynie bo byłoby ciężko wygrać :).

IMG_4048

Po wszystkim szybkie przebranie i powrót na tzw After Party organizowane przez Adidas. Wszystko odbywało się w Teatrze gdzie normalnie grane są spektakle. Impreza miała swój klimat i przebiegała w tzw. luźnej atmosferze. Na barze biegacze mili do dyspozycji alkohol do wyczerpania zapasów oraz piwko schłodzone w lodówkach. Imprezę zagrzewało dwóch profesjonalnych DJ, którzy dbali o to aby tłum bawił się dobrze.

Oceniając imprezę pod względem organizacyjnym wszystko było w miarę ok. Na pewno organizator musi pomyśleć o lepszym zorganizowaniu punktów kontrolnych. Osobiście nie czekaliśmy na skok z poduchy ale słyszałem o osobach które straciły tam około 10 lub 15 minut. Jeśli chodzi o dekoracje przebiegła dość sprawnie choć nikt nie wiedział gdzie dokładnie będzie. W każdym bądź razie po małej obsuwie czasowej wszystko poszło gładko.

Moim zdaniem #energytakeoverwarsaw to było dobre widowisko, które na pewno zostanie zapamiętane przez biegaczy i mieszkańców Warszawy przez długi czas. Dobrze było Was wszystkich zobaczyć! 

Mój trening między 6.04-12.04

Test Nike Vomero 10

Test Adidas Glide Boost 6

Amortyzacja w butach biegowych