Jestem gadżeciarzem, nie będę tego ukrywał. Nowe technologie w bieganiu interesują mnie chyba z tego wszystkiego najbardziej. Ostatnio na moją rękę trafił Garmin 630 – super zegarek, którego nie mogłem się doczekać. Na rynku zegarków jest ich już tyle, że naprawdę trudno poruszać się w gąszczu informacji oraz tego jaki model jakie posiada funkcje. Postaram się w najprostszy sposób bez zbędnych wywodów opowiedzieć co mnie zaskoczyło, co mi się podoba, a czego nie trawię w danym modelu. Niedawno testowałem Garmina 235, który naprawdę przypadł mi do gustu. No nic – wróćmy do Garmina 630.

Pudełko

Odpakowuję go i jak zwykle – za dużo w pudełku nie ma. Zegarek, ładowarka, pulsometr no i sterta kartek. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić, bo to nie mój jedyny Garmin testowany w ostatnim czasie. Z drugiej strony po co więcej, skoro zegarki są tak intuicyjne w obsłudze, że kupkę kartek można wywalić do kosza, a do obsługi nic więcej nie potrzeba. To się nazywa optymalizacja i cięcie kosztów. Nie ma co biadolić, idźmy dalej. Podłączam, ładuje, ustawiam. Trwa to co najwyżej 10 albo 15 minut nie więcej. Mogę przystępować do zabawy.

Co wyróżnia ten zegarek

Seria 6 zawsze charakteryzowała się dotykowym ekranem. Zarówno 610 jak i 620 testowałem, lecz wydaje mi się, że ten jest najlepszy. Sprawnie poruszamy się pomiędzy ekranami, a czułość jest naprawdę dobra. Tak dobra, że podczas deszczu w trakcie zasłonięcia go rękawem, ekrany przełączają się samoistnie. Czasami mnie to wkurzało, ale nie przeszkadzało w użytkowaniu. Ilość ekranów i menu w trakcie biegu sprawia, że trening to naprawdę przyjemność. Interwały w nowych Garminach to naprawdę przejrzystość i ergonomia. Widać ile zrobiłeś, widać ile zostało. Ekran jest tak czytelny, że Polar i inne firmy chowają się gdzieś w lesie podczas konfrontacji z każdym Garminem.

GPS

Garmin 630 sprawinie łapie sygnał. Biegałem, wykorzystywałem go w różnych miejscach. Często miejsce łapania sygnału zmieniało się, przez co zegarek nie mógł „przyzwyczaić się” do miejsca. Mimo tego połączenie było sprawnie łapane, a ja nie musiałem za długo marznąć podczas porannych wyjść. Może raz albo dwa razy zdarzyło mi się czekać dłużej niż 30-40 sekund, ale wynikało to tylko i wyłączenie z panujących warunków atmosferycznych (gęste, nisko zawieszone chmury). Jeśli chodzi o dokładność, Garmin 630 nigdy nie zgubił mi sygnału i zawsze mogłem na niego liczyć. Jak zawsze miałem ustawiony najdokładniejszy GPS, a mimo to bateria trzymała naprawdę długo. Fajnie, że w tym modelu możemy już korzystać z prostych funkcji nawigacji. Jeśli się gdzieś zgubimy to zegarek pomoże nam wrócić do punktu z którego zaczynaliśmy.

Komunikacja

Tak jak było wcześniej – aby ustawić jakiś trening musimy skorzystać z aplikacji mobilnej lub strony www. Niestety inaczej nie ustawimy sobie interwałów, bardziej skomplikowanych treningów i stref. Kiedyś pochodziłem do tego bardziej sceptycznie. Teraz przyzwyczaiłem się do tego i wiem, że wcześniej muszę zaplanować to co chce zrobić. Nie możesz podjąć w ostatniej chwili decyzji np. po rozgrzewce, bo nic już nie zmienisz. Nie mniej jednak przez to, że Garmin doskonale rozumie biegaczy, wszystko jest tutaj dopracowane. Po wgraniu treningu 630 jest gotowy do działania i można ruszać w trasę!

Zegarek możemy połączyć bezpośrednio z komputerem poprzez wifi lub bluetooth. Wszystko działa sprawnie i szybko. Niczym nie musisz się martwić. Możesz ustawić swój zegarek tak, że po każdym trening po powrocie do domu szybko przesyła informacje, a my możemy delektować się cyframi, wykresami itp.

Dzienna aktywność

Można sobie zadać pytanie, czy to wszytko jest nam aby potrzebne? Wszystko zależy od tego czego oczekujemy. Jeśli lubimy liczby, statystyki to na pewno znajdziemy coś dla siebie. Od monitoringu VO2max, przez asystent odpoczynku, poprzez monitorowanie snu, spalone kalorie, ilości kroków, progi mleczanowe,  aż po dynamikę biegu – to wszystko znajdziecie w Garminie 630. Czy wam się to przyda? Tego nie wiem, bo nie wiem czego oczekujecie. Ja nie wykorzystałem podejrzewam nawet 50% tych funkcji. Mimo wszystko warto sobie czasami popatrzeć na liczby, statystyki itp. Nie mniej jednak wielu amatorów nawet nie wykorzysta tych wszystkich przydatnych funkcji, dlatego warto się zastanowić czy nie wybrać jakiegoś niższego modelu, jakim jest na przykład Garmin FR235. Wszystko zależy od tego czego potrzebujecie.

Bateria

Ostatnio podczas testów 235 nie byłem zadowolony z czasu pracy na baterii, ale Garmin 630 pozytywnie mnie zaskoczył. Mimo codziennych treningów wystarczyło, że ładowałem go raz w tygodniu. Nie miał on takiego apetytu na energię jak Garmin 235, bo nie ma czujnika tętna na nadgarstku. Producent zapewnia, że funkcja UltraTrack pozwala ultrasom wykorzystać ten model nawet na 25 godzin wysiłku. To wszystko sprawia, że nawet ultra maraton nie będzie nam straszny. Tym bardziej polecam ten zegarek tym, którzy lubią biegać po górach nawet 20 i więcej godzin jednorazowo.

Kroki

Ta funkcja bardzo mi się podoba i uwielbiam za to Garmina. Gdyby nie ona to chyba nie chodziłbym w ciągu dnia, a tak codziennie chciałbym zrobić jak najwięcej kroków, a już przynajmniej realizować wyznaczony cel. Śmieszy mnie tylko to, że każdego dnia ilość kroków rośnie. I tak w nieskończoność? Najwięcej kroków ile zrobiłem to koło 46 tysięcy, ale było to podczas urlopu i wtedy kiedy chodziliśmy po górach. Średnia dawka kroków waha się u mnie między 12 a 25 tysięcy kroków. Bardzo lubię to monitorować, motywuje mniej to na pewno do większej aktywności.

Podsumowanie

Jeśli potrzebujesz kombajnu, który będzie miał wszystko to nawet się nie zastanawiaj i kupuj Garmin 630, ciesz się każdym treningiem, który z nim zrobisz. Jeśli natomiast będziesz biegać 2-3 razy w tygodniu wybierz jakiś niższy model typu 235 albo Garmin 15. Po co ci kilkadziesiąt funkcji, których nawet nie wykorzystasz. Nie mniej jednak długość pracy na baterii, dokładny GPS, fajny wygląd, monitoring wielu funkcji, intuicyjna obsługa no i do tego design sprawia, że warto go mieć na swoim nadgarstku. Mi ten model bardzo przypadł do gustu.